Ekshibicjonizm emocjonalny cz. I

Zamknięto ulice miast. Ktoś przepowiedział nam zagładę. Chyba tym razem to coś więcej niż kolejny koniec świata. Nie bójcie się moi drodzy, nie pozwolę, żeby stała wam się przy mnie krzywda. Może wybierzemy się na wycieczkę po moim świecie? Co wy na to? Jak się zdecydujecie to zapraszam do kolejnego akapitu.

Czytaj dalej „Ekshibicjonizm emocjonalny cz. I”

Poszukiwaczka książek – Nekronomikon cz. I

Jest to projekt z dedykacją i kolejnymi spóźnionymi życzeniami urodzinowymi dla WK. Oto łapcie pierwszą część pierwszej przygody Poszukiwaczki książek, mam nadzieje, że się spodoba.

Czytaj dalej „Poszukiwaczka książek – Nekronomikon cz. I”

Żywioły

 

A powiadają, że nimfy, driady, rusałki, czy inne leśne, wodne magiczne istoty – nie istnieją…

Nie wiem kto takie plotki rozsiewa, ale jest w błędzie. Znam jedną osobiście i wyczuwam magię, dobrą magię.

Pani ta igra z żywiołami palcami delikatnie muskając taflę wody, a po chwili już tańczy na piasku w promieniach księżyca. Podążam ufnie za nią szukając zawsze słońca w jej bujnych zachodzących promieniami lokach.

Ostatnio wróciła, bardzo mnie to zdziwiło i w jednym zaledwie momencie przed moimi oczyma, nie było nic poza promieniami ciepłego, lecz nie oślepiającego słońca. W tamtej chwili nic nie było ważne poza tą burzą loków.

Kryształki mokrego piasku na jej jasnych stopach delikatnie błyszczały jakby rozkazała ona promieniom padać właśnie w to miejsce. Spoglądam wtedy z jeszcze większym niedowierzaniem na jej nagie łydki i delikatnie powiewającą sukienkę, ona nie idzie, nie biegnie, ona przecież chyba nawet nie dotyka ziemi.

Patrzę przez ognisko, płonące pięknym, olbrzymim płomieniem, magię wyczuwam na przeciwko, widzę! Między językami ognia widzę jej twarz, jest w ogniu! Ale… Ale ogień jej nie parzy. Ona idzie przez płomienie w moją stronę…

I teraz czekam aż zawładnie nad ostatnim żywiołem i gdy stanie już blisko mnie, nagły wiatr przeszyje moje ciało, pobawi się jej włosami i oplecie je na mojej szyi.

Takie istoty istnieją, a przynajmniej jedna taka. Szamanka władająca nad wszystkimi czterema żywiołami. Jedyna kobieta jaką znam, która nie posługuje się ogniem, ona jest ogniem. Smoków się nie tresuje, nie da się ich okiełznać, można tylko…małymi kroczkami czekać na odrobinę ich zaufania.

 

Dedykacja dla pewnego Smoka, mój sporo spóźniony, osobisty prezent dla Ciebie. 

 

Mroźne mamy lato, nieprawdaż kochanie?

Coś zostaje, między nami, coś zupełnie innego…nowego.

Ty też to wyczuwasz, wiem, że tak cholernie chciałbym być bliżej. Zamilkłem na dość długi czas. Myliłem się, szeptem nie zdobywa się świata, do tego potrzeba krzyku, donośnego i gardłowego, zwierzęcego ryku. Szkoda, że nikt wcześniej mi o tym nie powiedział, szkoda, że przez dwadzieścia lat mojego życia ciągle szeptałem. Powinienem raczej wejść z butami w Twoje życie, podeptać wszystko i wszystkich dookoła i nie pozostawić nic poza sobą, nie byłoby wtedy żadnej alternatywy.

Godziny wpatrywania się w sufit i udowadniania sobie, że to tak naprawdę moja wina. Nie pozostaję już wierny swoim przekonaniom, ale to chyba lepsze niż leżenie i szukanie Twojego odbicia w bieli sufitu. Zabijam się dla Ciebie, zabijam nie po raz pierwszy i nie ostatni.

To nie jest ogień, ogień by już mnie spalił. To nie parzy, to tylko delikatnie skwierczy gdzieś w środku. To nie ogień, bo wydaje mi się, że zamarzam,a nie płonę. Chociaż teraz wydaje się to męczarnią i chyba jeszcze trochę minie to nie mam wypalonego trwałego znaku twojej obecności i uważaj, żeby to na Twoim ciele nie została pamiątka mojego chwilowego mrozu. Mróz potrafi więcej niż ogień.

Tak wiem, nigdy Cię nie słuchałem i w tej kwestii pozostanę sam w sobie nieugięty.